Rapan dla piękna

Jakiś czas temu przedstawiałam Wam swoje pierwsze wrażenia odnośnie glinek marki Rapan Beauty (klik). Myślę, że najwyższa pora rozwinąć temat, zwłaszcza, że po maskę tą sięgam często i chętnie, a moja twarz promienieje. Zaciekawieni?



Od zawsze lubiłam glinki. Ich mieszanie, dodawanie do gotowych produktów, wzbogacanie samych glinek dodatkami było dla mnie frajdą! A efekty były niesamowite, więc zawsze mam jakąś glinkę w proszku w swoich zapasach. Z glinkami Rapan jest inaczej, nie są one proszkowane, nikt ich nie wysusza byśmy mogli je sobie później znowu rozrobić z wodą. Tak jak wydobyto, tak nam podano. Nie są idealnie gładkiej konsystencji, mają grudki, mają swój ziemny aromat, jednak są wzbogacane o inne dobrodziejstwa. Rodzai jest kilka, ja jednak dziś chcę się głównie skupić na wersji ze smoczą krwią.


Na początek jednak parę szczegółów. Glinki dostajemy w słoiczkach, które posiadają dodatkowe zabezpieczenie przez brudzeniem zakrętki. Konsystencja jest odpowiednio gęsta, łatwo rozprowadza się je na twarzy, nic nie spływa. Glinka w słoiczku się też nie rozwarstwia, nie musimy po jakimś czasie bawić się w mieszanie. 

Co ciekawe - glinka nie zasycha na twarzy (no chyba, że na prawdę przesadzę z czasem, w jakim mam ją na twarzy...). Więc nie musimy się bawić w pryskanie w trakcie maseczkowania :) Czyli idealnie dla mnie, bo ja ostatnio ciągle w biegu, więc glinkę nakładam, a potem sprzątam, robię przetwory itd...


Przejdźmy jednak do działania. Maseczka po rozprowadzeniu na twarzy delikatnie mnie szczypie, jest to jednak tylko pierwsze wrażenie, które szybko znika. Po tym czasie właściwie przestaję ją czuć. Nie ma ściągania skóry, ani nic z tego typu rzeczy. Zmywanie jak to z glinkami bywa kłopotliwe, ale mniej niż przy takich śliskich maseczkach ;) Najfajniejsze jest jednak to co otrzymujemy po zmyciu maseczki z twarzy. Cudowna, cudowna gładkość i oczyszczenie. Oczyszczenie jakie daje mi ta maseczka porównuję z zabiegami z czarnym mydłem i czarną glinką. Do tej pory tylko one potrafiły tak dogłębnie oczyścić mi pory. Nie ma mowy o zaskórnikach przy regularnym użytkowaniu, wypryski znikają momentalnie, jeśli jakieś zdążą sie pojawić. A mało tego! Moja sucha skóra nie jest dodatkowo wysuszona <3 Idealnie!


Do tej pory nie widziałam różnicy w glinkach sproszkowanych, a tych już gotowych. Teraz odczułam duuużą! Glinki Rapan Beauty mają w sobie moc i szczerzę je Wam polecam! Zwłaszcza, że możecie kupić miniatury i same sie przekonać o ich działaniu :)
A do tego z hasłem MINIKSMETYK macie jeszcze 40% zniżki na miniaturki, zachęcam do zajrzenia na stronę producenta :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)